W czwartym odcinku ATCQ Special okazuje się, że na A Tribe Called Quest można trochę ponarzekać. „Beats, Rhymes & Life” jest innym materiałem niż trzy poprzednie niemalże doskonałe albumy. Zmianę widać w warstwie produkcyjnej, gdzie za bity nie byli odpowiedzialni tylko Q-Tip z Ali Shaheedem, ale dołączył do nich J Dilla. I choć wszystkie podkłady są podpisane zbiorowo jako The Ummah, to w wielu z nich słychać przede wszystkim sznyt Jay Dee. Jeśli chodzi o rap, to ani Q-Tip, ani Phife nie zaliczyli progresu, dalej rapują podobnie jak na dwóch poprzednich materiałach. A z racji tego, że rap w 1996 roku był już nieco w innym miejscu niż dwa lata wcześniej, ich ciągłe wersy skierowane w słabych, nieekscytujących (lecz niezidentyfikowanych) MCs, nie brzmią przekonująco. Podobnie zresztą z poważniejszymi momentami na albumie: czy to storytelling, czy przechwałki, czy wypowiadanie się o rywalizacji West vs East – trudno nie odnieść wrażenia, że po pierwsze te tracki nie stały obok poprzednich nagrań, a po drugie – nie słychać w nich radości z tworzenia „Beats, Rhymes & Life”. Czy to jednak oznacza, że to słaby album? Niekoniecznie. Zapraszamy na nasz podcast, w którym dyskutujemy o drodze, jaką przeszedł zespół, o tym, jak próbowano odświeżyć formułę na tym materiale i o zakusach na bardziej mainstreamowe brzmienie.
poprzedni artykuł
„Earthology”. Od Niemiec po Wielki Mur Chiński
kolejny artykuł
Kocur musi być | Action Bronson – Dr. Lecter (2011)

Autor podcastu Rap MATTers
sprawdź też:
DLACZEGO HIP-HOP? #34: Temzki
3 dni temu
Dobrze już było | Dwa Sławy – Dobrze by było
3 dni temu