„Zrobiłem wszystko najlepiej, jak umiałem. Nigdy nie mów nigdy, natomiast na ten moment misję uważam za wypełnioną” – pisze Jacek Baliński w zakończeniu najnowszego tomu serii „To nie jest hip-hop. Rozmowy”. Mam nadzieję, że prędzej niż później będzie musiał stwierdzić, że to drugie zdanie się zdezaktualizowało.

Po raz szósty dostajemy od Balińskiego obszerną książkę zawierającą wyczerpujące wywiady z osobami związanymi z polskim hip-hopem. Co zrozumiałe, coraz trudniej o atrakcyjnych i nabijających sprzedaż gości, więc Jacek sięga już niekiedy po mocno zakurzone postaci. Niemniej rozmowy z IGS-em czy Ceube, czyli ludźmi stojącymi od dawna obok sceny, należą do jednych z ciekawszych w całej serii. Jak zwykle wywiady Balińskiego zbliżają nas do poszczególnych rozmówców, pokazując ich pełne sylwetki, często odmienne od naszych wyobrażeń. Z zapartym tchem czyta się historię Te-Trisa, który w swoich kawałkach często brzmi jak rozsądny, racjonalny facet. Tu okazuje się, że przez lata był wielkim hip-hopowym romantykiem goniącym za marzeniami i wydającym wszystkie pieniądze na pasję. Spinache i Jotuze sprawiają wrażenie skromnych i przesympatycznych ziomków. DJ Haem z kolei prawdopodobnie jest androidem, gdyż zwykły człowiek nie byłby w stanie pracować w takim trybie – dacie wiarę, że przez lata opuścił tylko jeden koncert O.S.T.R-a? Ogólnie rzecz biorąc, dosłownie każdy z rozmówców zostawia tu sporo serca.

Dla mnie – hip-hopowego nerda – nazwiska gości mają drugorzędne znaczenie i tak samo dobrze bawię się czytając odpowiedzi Fisza czy Sir Micha, jak i Marka Zioło oraz duetu Majki/Korzeń. Wszyscy inspirują też, by, często po latach przerwy, wrócić do ich twórczości. Dziwi mnie jednak, że Jacek przestał w pewnym momencie zapraszać młodych – czy choćby po prostu młodszych – raperów. Wydaje mi się, że tracimy przez to historie opowiedziane z trochę innej, acz równie ciekawej perspektywy. Bardzo prawdopodobnie pomogłoby to też w aspekcie sprzedażowym – co, nie ukrywajmy, jest istotne, wszak chcemy, by ta seria trwała jak najdłużej i nie zgadzamy się na jej zakończenie, prawda?